|
DACIA Klub Polska Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII |
 |
Powitania - Witam
bebe - 2010-08-02, 11:42 Temat postu: Witam Witam się na forum. :)
Trochę przedwcześnie, bo zamówienie złożyliśmy rzutem na taśmę w sobotę, samochód będzie gdzieś na przełomie października i listopada.
Zamówiliśmy Logana MCV, wersja 7 os. Laureate, 1.6 16v, szary basalte. Z wyposażenia chyba wszystko z wyjątkiem siatki w bagażniku, dodatkowo wydębiliśmy czujnik cofania i zamianę koła zapasowego na podłokietnik. :)
Przyznam bez bicia, że mentalna przesiadka na Dacię nie była łatwa...
W pierwszej kolejności będziemy kombinować, jak zamienić plastiki na czarne z Dustera. ;)
Marek1603 - 2010-08-02, 12:00
Witaj. Życzę przyjemności z jazdy.
krakry1 - 2010-08-02, 12:11
Witaj i cierpliwości.
Auto Krytyk - 2010-08-02, 13:23
Witam kolegę z MCV. Trzeba było brać blackline byś miał bardziej czarno w środku hehe .
bebe - 2010-08-02, 14:50
TAXI AIRPORT napisał/a: | Witam kolegę z MCV. Trzeba było brać blackline byś miał bardziej czarno w środku hehe 8-) . |
To nie takie proste. :) Plastiki w Black Line nie są czarne, tylko takie smętno-szare (kobiety pewnie nazywają to "szampański" albo "pół-świeży łosoś z ecru" ;). W każdym bądź razie, wyglądają nadal mocno plastikowo. W Dusterze plastiki są po pierwsze całkiem czarne, po drugie wypolerowane na błysk. Wygląda to całkiem przyzwoicie, plastiki giną w desce rozdzielczej, prostota - umiar - elegancja. Jedyne co, to takie plastiki chyba kiepsko współgrają z dziećmi - w minutę osiem wszystko obstemplowane odciskami łap. ;)
Daemon84 - 2010-08-02, 16:42
Witaj, kolor taki sam jak w moim Sandaczu
Co do przesiadki, rzeczywiście na początku jak tylko powrócili na Polski rynek też odbierałem markę jak jakąś chińską tandetę. Wystarczyła jedna przejażdżka Loganem, a później pożyczanie od szwagra jego MCV-ki kiedy moja Astra stała kolejny raz w warsztacie. To oraz koszty serwisowania i użytkowania na poziomie Seicento ostatecznie przekonały mnie do Dacii.
pozdrawiam
SAJSEN - 2010-08-02, 21:30
100-lica Wita
Beckie - 2010-08-04, 09:41
Witaj bebe.
Potworny - 2010-08-04, 10:01
Witaj
Po pewnym czasie nie będziesz zauważał kolorku.....
Albo zostaje trochę samozaparcia i kilka godzin malowania (lakierowania ) lub nakładania
Szerokości
bebe - 2010-08-04, 10:13
Względem koloru, to było kilka pomysłów. :)
Początkowo chciałem kupić w kolorze "leasingowa biel" i nakleić na całe boczne drzwi logo Ghostbusters. ;) Niestety, czarna, plastikowa listwa pokrzyżowała me plany. :|
Potem na tym forum wyczytałem, że miał być też żółty - wtedy wpadłem na pomysł, żeby okleić jakimś czarnym pasem na całą długość, do tego czarny napis w stylu "BRYGADA TOROWO-PRZYSTANKOWA" - i można parkować gdzie popadnie. ;) Niestety, żółtych nie ma i nie będzie.
Zastanawiałem się jeszcze nad niebieskim, bo strasznie podoba mi się kolor Starry Blue w Mazdach. Niestety, "Renault Blue" ma niewiele wspólnego z tamtym kolorem, więc się nie upierałem. W efekcie kolor wybrała Najwspanialsza Z Żon. :]
Potworny - 2010-08-04, 10:48
bebe napisał/a: | W efekcie kolor |
No to chyba bez "klimki" się nie obejdzie? Bo ostatnio to bywało ciepławo i w połączeniu ze słoneczkiem - koszmar....
bebe - 2010-08-04, 11:21
Potworny napisał/a: | No to chyba bez "klimki" się nie obejdzie? Bo ostatnio to bywało ciepławo i w połączeniu ze słoneczkiem - koszmar.... |
Z moich doświadczeń wynika, że każdy samochód w połączeniu ze słoneczkiem to koszmar, niezależnie od koloru. Nie braliśmy w ogóle pod uwagę samochodu bez klimatyzacji.
krakry1 - 2010-08-04, 11:24
I słusznie klima musi być.
emka - 2010-08-07, 09:33
hello :)
tomi - 2010-08-09, 06:30
Witaj
Waldi - 2010-08-09, 20:27
Witaj
W mojej Dacii klimy niestety nie ma , ale lato dało się przeżyć
bebe - 2010-10-26, 16:58
Harrr! Doczekałem! :D
Zadzwoniłem do salonu, żeby się wywiedzieć, kiedy dokładnie odbiór i cała papierologia (najwcześniej miał być czwartek) i okazało się, że nasza MCV właśnie wjeżdża do salonu. :D Jutro bladym popołudniem pędzimy odbierać technicznie, potem przelew, rejestracja, kredyt i może w piątek uda się wyjechać nowym samochodem! :]
Lecę do dom przyrządzić listę rzeczy do sprawdzenia przy odbiorze! :O
benny86 - 2010-10-26, 17:55
Nie zapomnij zabrać aparatu do salonu - fotki mile widziane:)
greg1367 - 2010-10-28, 17:01
To fajnie ,bezawaryjnej eksploatacji Daćki
bebe - 2010-10-28, 20:20
Byliśmy wczoraj w salonie, w sumie tylko po to, żeby sprawdzić, czy kolor się zgadza (zgadza się). :| Niestety, papióry nie dojechały i odbierać będziemy we wtorek. Opony zimowe dotarły dziś, więc od razu nam je założą. Lista rzeczy do sprawdzenia pracowicie przygotowana. Pozostaje tylko doczekać do wtorku. :|
laisar - 2010-10-28, 20:27
Nie łamcie się - to już tuż-tuż... Wytrwałości na finiszu! (:
bebe - 2010-11-02, 20:41
Jak ktoś ma pecha, to se w d..ie palec złamie... :|
Zostawiliśmy Młodą z nianiem i pojechaliśmy na 11oo na Puławską po papióry do rejestracji.
Z papiórami pognaliśmy do właściwego nam Urzędu Dzielnicy Mokotów. Tamże - mały zonk. :Z O godzinie 11:30 numerków do rejestracji pojazdów nowych nie ma, skończyli się. :Z Można sobie stanąć w kolejce ponumerkowej i liczyć, że państwo urzędnictwo zdążą przed fajrantem. :| Stanęliśmy. Z dyskusji kolejkowych dowiedzieliśmy się, że żeby załapać się na numerek do rejestracji, wystarczy przyjść pod urząd o 7oo, godzinę przed otwarciem, wystać oną godzinę na mrozie i już. A numerki kończą się tak szybko, bo na Mokotowie banki rejestrują dużo samochodów w leasingu. Jakbyśmy nie mieli XXI wieku i jakby mnie to coś obchodziło. :ZZZ Tymczasem, w dwie godziny państwu urzędnictwu udało się obsłużyć aż 6 petentów. Kiedy komitet kolejkowy kombinował nad wznieceniem zamieszek, przyszła do nas jakaś smutna pani, musi co kierownik tego interesu, po czym kolejkę do rejestracji zaczęły rozładowywać inne okienka (w których zasadniczo panowała plaża). Idolami komitetu kolejkowego zostali Pan W Sweterku, który na jednego petenta potrzebował 40 minut, a potem ginął gdzieś na kolejne 40, oraz Smutna Pani Bez Palca, która nie była w stanie przyjąć do wiadomości, że w kolejce zostali sami beznumerkowi i może śmiało klikać sobie paluszkiem w guziczek i przeklikać przez pozostałe kilkanaście numerków. Mimo braw za każde wciśnięcie i okrzyków na zachętę Smutna Pani Bez Palca smutno klikała w guziczek raz na 10 minut, patrząc przy tym w dal wzrokiem wyrażającym tęsknotę za rozumem. Po trzech godzinach oczekiwania przyjęła nas Pani Z Frędzlami, która na dzień dobry wyraziła niezadowolenie, że auto jest z Rumunii, bo ona nie wie, czy Rumunia jest w Unii Europejskiej. Potem problemem okazał się nowy druk homologacji, wprawdzie zgodny z najnowszymi wytycznymi MSWiA, ale mimo to nie przypadł on Pani Z Frędzlami do gustu, gdyż okazała się ona zwolenniczką starych druczków, a na zapoznanie się z nowym nie miała czasu ni ochoty. Z uśmiechem wskazaliśmy Pani, że walnęła się w numerze rejestracyjnym na fakturze, i w atmosferze wzajemnego zrozumienia rozstaliśmy się bez żalu. :]
W szybkich obcugach pojechaliśmy w Aleje Jerozolimskie, bo pani Bernadetta z Puławskiej zachorzała i nie ma jej w tym tygodniu w pracy. Na Jerozolimskich załatwiliśmy błyskawicznie ubezpieczenie i przedłużoną gwarancję, po czym pognaliśmy na dół załatwiać kredyt. Podczas załatwiania okazało się, że pani Bernadetta leciuchno dała ciała i nasza promesa wygasła. :Z Pani Małgosia, która zastępowała panią Bernadettę (i mnóstwo innych osób), poruszyła niebo, ziemię i pół Renault Polska z przyległościami, żeby naszą sprawę załatwić. Naprawdę, zdziałała sporo. Niestety, zajęło to mnóstwo czasu, niań dał znak sygnał, że Młoda zaczyna wyć, zrobiła się 18oo, więc i tak na Puławską nie było już po co jechać. Tyle dobrego, że w międzyczasie wtrąbiliśmy pierogi w barze na górze. :] Polecamy pierogi.
Przepraszam, że tyle tego, bez sensu i nie na temat. :| Czasami człowiek musi, inaczej się udusi. ;) Na jutro został nam sam odbiór, umowa kredytowa w wersji finalnej ma czekać na nas na Puławskiej. Oby. :]
krakry1 - 2010-11-02, 20:57
bebe napisał/a: | bo ona nie wie, czy Rumunia jest w Unii Europejskiej | Do gnoju i wideł, a nie do urzędu - ale najpierw do szkoły podstawowej, bo tam uczą takich rzeczy. Pewnie znajoma królika stąd ma pracę w urzędzie.
bebe - 2010-11-04, 00:20
Odebraliśmy. :)
Zdjęcia będą w terminie późniejszym, dzisiaj nie dało rady. :|
Dzień zaczęliśmy od wizyty u lekarza, bo Młoda dostała w nocy takiego kaszelku, że myślałem, że to Wojski gra jeszcze, a rano miała lekką gorączkę i humor z serii "cierpię, więc świat będzie cierpiał wraz ze mną". :|
Bladym popołudniem dotarliśmy na Puławską, gdzie czekała już na nas umowa kredytowa, a wraz z nią pan Piotr. Pan Piotr, kiedy zobaczył naszą listę rzeczy do sprawdzenia, przeląkł się tylko troszkę :) , po czym już niewzruszony zaprezentował auto. Po prezentacji właściwie nie zostało nam nic do sprawdzania. Zaprawdę powiadam wam - szacun dla tego człowieka, bo należymy do klientów nieporadnych i upierdliwych jednocześnie, a po tym, jak nam wszystko pokazał i wytłumaczył, pytań z sali właściwie nie było.
Dostąpiłem zaszczytu wytoczenia się z sali odbiorów, po czym nowym nabytkiem do domu pojechała Najwspanialsza Z Żon, a ja za nią w pożyczonym pugu. :| Tyle, że jeszcze zaparkowałem sobie na parkingu pod domem, bo żona stwierdziła, że jednak się boi. :]
Po czym oboje wróciliśmy do pracy, potem kładliśmy Młodą spać, a potem musiałem jeszcze pojechać pugiem na drugi koniec miasta i zwrócić mamie ono auto, oby żyło wiecznie, po czym wrócić komunikacją miejską do domu. :|
Ale jutro... A właściwie dzisiaj... :/ Jadę MCVką do pracy i nic nie stanie na drodze do mojego szczęścia! :]
johnny303 - 2010-11-04, 00:41
Gratuluję cierpliwości, poczucia humoru, ciętego pióra, no i wspaniałego, nowego auta!
laisar - 2010-11-04, 00:42
Brawo! BRAWO!!! (((:
No i gratulacje - także za dzielność (;
leo - 2010-11-04, 17:02
Bebe - piękna proza, wręcz poetycka! Niestety, tylko proza (dnia zwykłego, szarego, deszczowego, pechowego i urzędniczo-polskiego).
Świetnie, że się udało wreszcie odebrać. Jak widać, bez przebojów chyba nigdzie się nie obejdzie - ale pomyśl, że to już za Wami... Teraz ino jeździć, jeździć i jeździć... Ja po odebraniu auta (w środku tygodnia) nie robiłem nic innego, jak tylko po pracy, wieczorami, zabierałem rodzinę (lub samą żonę) i objeżdżaliśmy knajpy w promieniu 40 km (im dalej, tym lepiej) - celem skonsumowania kolacji... taki był pretekst codziennego wyciągania dusty'ego z garażu.
Pamiętaj o opiciu nowego zakupu, taki stary zwyczaj... I pisz, jak zdrówko Młodej i jak się Tobie jeździ nowiutkim nabytkiem.
bebe - 2010-11-05, 00:17
Jakoś zawsze tak się składało, że jak tylko umyłem samochód, to najpóźniej na drugi dzień zaczynało padać. Skoro więc kupiłem nowy samochód, będzie waliło żabami aż do maja. :|
Pierwszy dzień faktycznego jeżdżenia nowym samochodem. :]
Odbyłem relaksującą wycieczkę do pracy, w dzikich korkach. Nadal nie umiem płynnie ruszyć benzyną. :( Parafrazując znane powiedzenie - diesel korumpuje, turbo-diesel korumpuje absolutnie. :|
Podłokietnik okazuje się najwspanialszym nabytkiem świata - wreszcie jest co zrobić z ręką, kiedy akurat nie spoczywa na kierownicy. Do tej pory albo ją wpierałem w fotel pasażera (w pugu 106 były bardzo płytkie fotele, i żeby poczuć auto tyłkiem, trzeba się było wcisnąć w fotel :), albo trzymałem na ręcznym (w Maździe fotele były głębsze, a fotel pasażera był dalej). Teraz można się rozwalić jak lord Koks, fabrykant guzików, i ewentualnie mieszać biegami leniwym ręki ruchem. :]
Z tyłu nic nie widać! Już pomijając dzielone drzwi - linia tylnych okien jest wysoko, do tego rozłożony trzeci rząd siedzeń i fotelik Młodej powodują, że z tyłu widać wyłącznie niebo, a raczej ulewę z syfu z listopada. O dziwo, bardzo szybko przestaje mi to przeszkadzać - po prostu przestaję patrzeć w tylne lusterko. :O Nagle nie interesuje mnie, co za mną jedzie, czy nie za blisko jedzie, czy kierownik dłubie w nosie - skoro i tak nie widać, to nie ma sensu się interesować. Nagle nie muszę machać głową w tę i z powrotem, po prostu patrzę i jadę przed siebie, jak mam potrzebę zmienić pas, to patrzę w lusterka boczne. :)
Oczywiście, jadę wolno nawet jak na mnie, każdy mój manewr przypomina japońską ceremonię parzenia herbaty, i generalnie jestem totalną zawalidrogą. Ale, dostawczym jadę, gabarytem, weźcie te swoje rozklapciane, małe samochodziki i zaiwaniajcie na zdrowie, ja tu się muszę spokojnie poskładać. :] Uwaga, będę skręcał. :] Ommmmmmmm...
Po drodze pierwsze tankowanie, bo w salonie wlewają tylko 5 litrów (co i tak jest ponoć wielkopańskim gestem). Miły pan na Shellu trzyma dzyndzelek, a ja idę zapłacić. Zapłaciwszy, wsiadam i odjeżdżam, ze stacji do pracy mam jakieś 500 m. Parkując pod pracą odkrywam w lusterku otwarty wlew paliwa i korek wiszący sobie na klapce. :O Miły pan zatankował, pistolet odwiesił, ale korka nie zakręcił. :Z Nie wiadomo, czy nie umiał, czy nie chciał, ale mógłby się słowem zająknąć. W Maździe klapkę otwierało się z kabiny, a sam korek nie miał zamka, więc obsługanci na stacji mogli sami sobie korek zakręcić i klapkę zatrzasnąć. W Dacii będę musiał uważać, zwłaszcza korzystając z pomocy obsługantów.
W pracy prezentacja nabytku kolegom. W drodze na klepisko robiące tu za parking wysłuchuję cierpliwie pytań, czy aby w ogóle jeździ, i czy skręca, itp. :> Po wsięściu do Dacii słyszę chóralne "o &^%*&, ale to wielkie!". :] Co ciekawe, zdziwieni koledzy jeżdżą Mercedesem E Klasse kombi i starożytnym Passatem kombi. :) Opowiadam, ile zapłaciłem, a dalej już same zachwyty. :) Tyle, że ta guma w kratkę pod "twardymi plastikami" na desce rozdzielczej zostaje określona jako "rumuńska odpowiedź na włókno węglowe". ;)
Po pracy odkrywam ze zdumieniem Bajer™! :) Mianowicie, kiedy otwiera się samochód, w środku zapala się światło, zanim otworzy się drzwi! :) Co więcej, po wsięściu światło nie gaśnie od razu, dzięki czemu można się spokojnie porozkładać, trafić kluczykiem w stacyjkę, itp. :] Mała rzecz, a cieszy. :) W Maździe miałem tylko zieloną lampeczkę przy stacyjce...
To by było chyba na tyle, jeśli chodzi o opowieści dziwnej treści. :] Dalszego ciągu nie przewiduję, zakładam, że będzie normalnie. Do założenia oczywiście jest wątek naszej MCVki w dziale Nasze samochody, ale to jak będą zdjęcia, a zdjęcia będą jak będzie pogoda i jakiś wolny dzień, czyli na świętego Nigdy. ;)
Marek1603 - 2010-11-05, 06:03
bebe napisał/a: |
Po drodze pierwsze tankowanie, bo w salonie wlewają tylko 5 litrów (co i tak jest ponoć wielkopańskim gestem). Miły pan na Shellu trzyma dzyndzelek, a ja idę zapłacić. Zapłaciwszy, wsiadam i odjeżdżam, ze stacji do pracy mam jakieś 500 m. Parkując pod pracą odkrywam w lusterku otwarty wlew paliwa i korek wiszący sobie na klapce. :O Miły pan zatankował, pistolet odwiesił, ale korka nie zakręcił. :Z Nie wiadomo, czy nie umiał, czy nie chciał, ale mógłby się słowem zająknąć. W Maździe klapkę otwierało się z kabiny, a sam korek nie miał zamka, więc obsługanci na stacji mogli sami sobie korek zakręcić i klapkę zatrzasnąć. W Dacii będę musiał uważać, zwłaszcza korzystając z pomocy obsługantów.
|
To jeszcze uświadom panów na stacji, że od pierwszego wybicia potrafi wejść 10 literków do baku tylko trzeba pomału lać.
MartinPŃ - 2010-11-06, 01:37
@bebe - pisarz z Ciebie urodzony
|
|