Znalezionych wyników: 542

Będę się trzymał tej wersji, bo to brzmi jak drobiazg w porównaniu z czymkolwiek innym, dam znać w przyszłym tygodniu, co wyszło.

Dobra, to by miało sens. Natomiast czy dawałoby dokładnie ten objaw? Bo ja nie czuję, żeby sprzęgło nie działało, nie ma żadnych zgrzytów przy wkładaniu biegu, po prostu chodzą cholernie ciężko.

Wydaje mi się, że przed awarią lżej by się wkładało bieg bez wciśniętego sprzęgła, na wyłączonym silniku.

Nie będę udawał, że wiem jak to wszystko działa, ale co może mieć wspólnego płyn hamulcowy ze skrzynią biegów?

Odstawiłem samochód na przegląd. Były robione wahacze, końcówki drążka kierowniczego i łączniki stabilizatora, wymieniany płyn hamulcowy (plus standardowo filtry i olej). Czyli nic, co mogłoby mieć coś wspólnego ze skrzynią biegów.

Jak zostawiałem samochód, biegi wchodziły idealnie, można było małym palcem (to jest w ogóle bardzo fajna skrzynia). Jak odbierałem, wchodziły bardzo ciężko i z hałasem, najgorzej 1 i 2, w miarę dobrze 5 i wsteczny, 3 i 4 jakoś pomiędzy.

Spieszyłem się, ale oczywiście i ja i warsztat wiemy, że tak się nie da jeździć, więc pewnie jutro rano zostawię samochód z powrotem.

Macie jakieś pomysły, co to może być - objaw jest nagły i gwałtowny, to nie jest tak, że się przyzwyczajałem stopniowo do coraz gorszego stanu.

Diagnosta zasugerował, że może przy wymianie części wylał się olej ze skrzyni, nie wiem czy to w ogóle możliwe, jeśli nawet to pewnie nie da się tego przegapić. No ale powiedzmy - czy wtedy taki byłby objaw?

Macie jakieś pomysły co się stało? W warsztacie wyglądali na zagubionych, zaczęli coś przebąkiwać o naprawie skrzyni, ale sami widzieli, że coś tu nie tak...

Jestem przekonany, że dla _każdej_ Dacii ten współczynnik jest wyższy.

Widzę, że bardzo dawno nic nie pisałem - to wszystko wina samochodu oczywiście - nie psuje się, jeździ, nuda po prostu.

Przebieg ponad 140 tysięcy, zastanawiam się czy to normalne, że nie musiałem jeszcze wymieniać sprzęgła.

Przy wymianie opon powiedziano mi "prawy wahacz". I tu moje pytanie - czy to jest coś, co może poczekać z miesiąc na przegląd roczny? Ja nic nie czuję, jeździ jak zawsze. Oraz drugie, czy to drobiazg który się zamawia na bieżąco i robi od ręki? Takie odnoszę wrażenie wpisując na allegro "wahacz lodgy", ale wolę się upewnić. I ostatnie pytanie - czy zgodnie ze sztuką wymieniać należy parami?

Wiem, że nie spotka się to ze zrozumieniem, ale i tak napiszę: sędziowie i rzeczoznawcy w Polsce są strasznymi petrolheadami, więc takie interpretacje nie dziwią, nawet w tak skandalicznym przypadku.

Gdyby kierowcy nie traktowali konieczności ustąpienia pieszym jako ostatecznej zniewagi, ta dyskusja byłaby rzeczywiście niepotrzebna.

Cytat:

Mam jechać tak, by zapewnić pieszemu bezpieczne przejście

Masz ustąpić pieszemu pierwszeństwa, niezależnie od jego zachowania.

Cytat:

Prędkość i masa pieszego są wielokrotnie niższe niż jakiegokolwiek samochodu. "Droga hamowania" pieszego, nawet z prędkości szybkiego marszu (7-8 km/h) to są centymetry. Pojazd jadący nawet tylko 30 km/h potrzebuje już (w warunkach dobrej przyczepności) zwykle kilkunastu metrów (wliczając czas reakcji). To zasadnicza różnica.

Pomyliłeś trakcje, to na morzu duży ma pierwszeństwo.

"Inna kultura zachowania pieszych i kierowców."

No to niech kierowcy zmienią tę kulturę i już.

Zmiana przepisów spowodowała drastyczny wzrost poczucia bezpieczeństwa wśród pieszych oraz nie spowodowała wzrostu liczby wypadków.

Pozdrawiam,
Grzegorz

Niemniej, na samochodzie (nawet nieużywanym) wciąż tracisz znacznie więcej.

A nawiązując do poprzedniej wypowiedzi - jeśli ufasz tylko dwóm kierowcom, to nie powinieneś nigdy wyjeżdżać na ulicę, bo tam są ich miliony.

Utrata wartości Twojego samochodu to co najmniej 20000 złotych (zakładając bardzo optymistycznie, że kupiec doceniłby znikomą eksploatację). Do tego dochodzą koszty ubezpieczenia i przeglądu.

Koszt jednego przejechanego kilometra to około 15 złotych.

Nie wiem, jakie jest przesłanie tego przydługiego wywodu. Moje stanowisko było takie:
- wolno zabronić wjazdu pojazdom zasilanym LPG na parking niebędący drogą publiczną,
- w niektórych sytuacjach ma to sens techniczny, więc nawet trzeba,
- wyegzekwowanie tego zakazu może być trudnie, ale to jest zupełnie odrębna kwestia.

BTW. Skupiasz się na kwestii usunięcia nielegalnie zaparkowanego pojazdu, czasem znacznie łatwiej może być go po prostu nie wpuścić.

Przekonałeś mnie, że nie potrzebuję naprawiać tego podświetlenia.

Jasne, obwiniajmy ofiarę, jesteśmy w tym dobrzy.

Zmusiłeś mnie do obejrzenia filmiku, którego chciałem zobaczyć i jedno co mogę powiedzieć, to że ktoś powinien pójść siedzieć za tę organizację ruchu. Jest prawdopodobnie nielegalna i na pewno kompletnie spartolona. Strefa zamieszkania nie powinna tak wyglądać.

Piszemy o tym samym innymi słowami.

Niemniej w nowej lodgy jest tak samo jak w joggerze, więc nie ma bicia na głowę.

Lodgy ma po prostu więcej miejsca w środku.