Według mnie najgorsi są kierowcy z województwa mazowieckiego i śląskiego. Zajeżdżają drogę nie licząc się z innymi uczestnikami ruchu. Na jedno by wyszło gdyby nie mieli lusterek. Ale najbardziej przegiął nie Pan ale IDIOTA w aucie na tablicach WB - bemowo z tego co wiem - bordowym Dodgem. Zacząłem ruszać i nagle z prawej strony wjechał na mój pas mało co kasując mi prawy przedni narożnik. Wyprzedziłem gościa i czekałem na niego na osiedlu aby z nim sobie trochę pogadać. No niestety pojechał w inną stronę. Odtąd stwierdziłem że jak jakiś IDIOTA mi jeszcze raz tak zajedzie drogę zatrzymam go i mu jeb.... Po tym wydarzeniu jestem BARDZO cięty na auta z mazowieckiego
Mnie najbardziej wkurzają cwaniaczki w służbowych limuzynach na tablicach warszawskich, małopolskich i wielkopolskich - po katowicach pełno tego sie kręci i uważają się za święte krowy. Mój sposób na nich - np.na DK 81 sprowokować ich do szybszej jazdy, przed fotoradarem po hamplach i zsunąć się na prawy pas (tylko jeśli ejst miejsce na coś takiego). Cwaniaczek myśli że "tubylec" odpuścił i ejst pięknie wystawiony na drogą fotke:)
Ze wszech stron słychać narzekania kierowców na innych kierowców, ale na drogach jakoś tej dbałości o przepisy, bezpieczeństwo nie widać. Pod tym względem mamy wyjątkowo popier.....e społeczeństwo.
Dopóki policja nie weźmie się porządnie do roboty, karając skutecznie krnąbrne polskie społeczeństwo (i to nie mandacikiem w wysokości 500 zł), nasze drogi będą polem walki i cywilizacyjnym zadupiem.
Policja jako organ dbający o bezpieczeństwo może działać tylko na podstawie i w granicach prawo. Prawo jakie mamy, każdy wie, a stanowią go wyierani przez nas "reprezentanci" w postaci (p?)osłów i senatorów. Pozostaje też odwieczny dylemat co jest skuteczniejszym narzędziem - wysokość kary, czy jej nieuchronność...
nasze drogi będą polem walki i cywilizacyjnym zadupiem.
Ja to mam szczęście... Nie uważam naszych dróg za pole walki - widzę tylko innych kierowców, czasem zmęczonych (a jak się jest zmęczonym to i o "babola" nietrudno) i czasem idiotów.
Generalnie dla mnie samochodowi użytkownicy dróg nie są zbyt problematyczni... Idioci i staruszkowie za kierownicą wszędzie (także za granicą) się zdarzają... - i to należy potraktować jak zjawisko typu: deszcz, śnieg itd - tak już jest. Bardziej boję się pieszych i rowerzystów... to dopiero święte krowy. To po pierwsze.
Po drugie zaś, trochę czasu nazad, jechałem do/z Szwajcarii - tysiąc paręset kilometrów... Najbardziej wymęczony byłem na odcinku Frankfurt - Nowy Tomyśl - te 150 km było dużo bardziej męczące niż cała pozostała droga. Może tu tkwi problem?
PS. Dlaczego jak się mówi, o chamstwie to zawsze "oni"?
odwieczny dylemat co jest skuteczniejszym narzędziem - wysokość kary, czy jej nieuchronność
Nie to jest jest dylematem - bo to pytanie w stylu "kogo bardziej kochać - mamusię czy tatusia?".
Po prostu równie ważne są oba czynniki - a wyśrubowanie jednego z nich kosztem drugiego kompletnie nic nie daje.
Ba - nawet kiedy oba naraz przekroczą już pewne swoje poziomy, to dalsze ich zwiększanie przestaje być odczuwalne, natomiast zaczyna kosztować niewspółmiernie dużo wobec efektów.
No i u nas jest taki problem, że ponieważ (finansowa) "kołdra jest przykrótka", a przepisy stanowi się byle jak, to czynniki miotają się od ściany do ściany, zamiast po prostu konsekwentnie budować poszanowanie prawa...
Po prostu równie ważne są oba czynniki - a wyśrubowanie jednego z nich kosztem drugiego kompletnie nic nie daje.
Ba - nawet kiedy oba naraz przekroczą już pewne swoje poziomy, to dalsze ich zwiększanie przestaje być odczuwalne, natomiast zaczyna kosztować niewspółmiernie dużo wobec efektów.
Tutaj się nie zgodzę. W takiej Norwegii oba te czynniki są mocno wyśrubowane, jeśli jako punkt odniesienie uznamy nasze prawo. Przykładowo - znajomy był tam na wymianie studentów Erasmum, i gdy przekroczył prędkość o ok 15-20km/h (na 70tce) właściciel auta a zarazem pasażer naskoczył na niego jak na zbrodniarza - że jest szaleńcem, że łamie prawo itp. Oczywiście miał w stu % rację. Dopiero potem przy lużnej rozmowie wytłumaczył mu, że u nich wszelkie przepisy (zwłaszcza z zakresu ruchu drogowego) są przestrzegane jak amen w pacierzu, np za przekroiczenie o 30km/h i więcej grozi miesiąc aresztu - obligatoryjnie, bez dyskusji. Efekt jest taki że jak ma miejsce choćby drobniejsza kolizja to na drugi dzień gazety o tym piszą. Nie mam konkretnych dnych nt ofiar na drogach, ale u nich ginie ok 10-15%ogólnej liczby ofiar w Polsce (nie o 10% mniej!! po prostu 10% "naszych" ofair!!).
Zupełnie inne jest też podejście społeczeństwa do kierowców łamiących prawo - gdy widzą że ktoś więcej niż o te 10 czy 15 km/h przekracza prędkość, sami zawiadamiają policję bo mają świadomość że to dla ich własnego bezpieczeństwa. Niestety, takiego poziomu to my chyba w Polsce nigdy nie osiągniemy...
Tak,wiem, ostatnio anwet w ogóle w 2009 roku zginęło o wiele mniej osób na drogach, ale lizba ofiar śmiertelnych i tak przekroczyła 4600 osób, podczas gdy w Norwegii to kilkanaście osób rocznie. Nawet dzieląc to średnio przez 5 (5krotnie mniejsza liczba ludności) to i tak jesteśmy dalekow tyle...
Mnie najbardziej wkurzają cwaniaczki w służbowych limuzynach na tablicach warszawskich, małopolskich i wielkopolskich - po katowicach pełno tego sie kręci i uważają się za święte krowy. Mój sposób na nich - np.na DK 81 sprowokować ich do szybszej jazdy, przed fotoradarem po hamplach i zsunąć się na prawy pas (tylko jeśli ejst miejsce na coś takiego).
benny86 napisał/a:
Zupełnie inne jest też podejście społeczeństwa do kierowców łamiących prawo - gdy widzą że ktoś więcej niż o te 10 czy 15 km/h przekracza prędkość, sami zawiadamiają policję bo mają świadomość że to dla ich własnego bezpieczeństwa. Niestety, takiego poziomu to my chyba w Polsce nigdy nie osiągniemy...
Coś się tu chyba nie zgadza...
_________________ Dacia Logan 1.4 MPI 75 KM, wersja Access + poduszka pasażera
2007 - 2012, ok. 86 tys. km
To był naprawdę fajny wóz!
www.psur.pl - moja strona o podróżowaniu po Polsce
A cóż Ci się nie zgadza? Nigdzie nie napisałem że jestem w stu% święty i aureolki nad głową też nie noszę, jak widzę takich cwaniaczków dzień w dzień to przy sprzyjających warukach mu się "odwdzięcze" za zajechanie drogi i konieczność ucieczki na pobocze. Możesz mnie krytykowac jeśli chcesz, prawda jest taka że 99% kierowców zcasami się w taki lub podobny sposó "odwdzięcza" tylko nie każdy się do tego przyznaje.
Natomiast zupełnie inaczej się jeżdzi choćby u anszych południowych sąsiadów - tam 50tki w zabudowanym przestrzega zdecydowana większość kierowców. Jak tam wjadę i widze ich zdyscyplinowanie to sam też przestrzegam tych ograniczeń - bo skoro miejscowi kierowcy tak jeżdżą to ja, który ejstem niejako u nich gościem, tym bardziej powinienem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum