Miał być ważnym krokiem w budowaniu wyjątkowo czystych silników diesla. Jednak czyści nie tylko spaliny, ale również portfele kierowców
Dzień jak co dzień. Kolejny poranek, wyjście do pracy, rutynowe zajęcie miejsca za kierownicą przed ruszeniem w kilkukilometrową podróż do biura. Wnętrze pachnie fabryką, na liczniku ledwie kilkaset kilometrów. Ruch kluczyka, silnik budzi się do życia, a wraz z nim cała okolica. Przeraźliwy ryk motoru stawia na nogi wszystkich dookoła. Zdziwienie, konsternacja, szok. Skąd ta nagła awaria wydechu w niemal fabrycznie nowym aucie ? To nie awaria, a perfidna kradzież. Spojrzenie pod samochód rozwiewa wszelkie wątpliwości: brakuje filtra cząstek stałych. Ostatniej nocy został po prostu wycięty.
Taki scenariusz na polskich parkingach będzie się zapewne pojawiał coraz częściej. Filtr cząstek stałych (sadzy) w silnikach wysokoprężnych, zwany w skrócie DPF, to łakomy kąsek dla złodziei. Jego wymiana w autoryzowanych stacjach obsługi kosztuje kilka tysięcy złotych, a w pewnych warunkach wstawienie nowego filtra może być konieczne nawet po kilku miesiącach eksploatacji. Dzieje się tak dlatego, że filtr DPF pracuje prawidłowo tylko w określonym trybie. Nie każdy użytkownik jest w stanie zapewnić odpowiedni przebieg procesu oczyszczania i doprowadza do zapchania się elementu filtrującego. Często dzieje się to zupełnie nieświadomie, bo nabywcy aut z nowoczesnymi turbodieslami nie zawsze interesują się, co dokładnie mają pod maską. Poprzestają na poznaniu podstawowych danych, takich jak pojemność skokowa, moc maksymalna, średnie zużycie paliwa. Nie każdy zapoznaje się z instrukcją obsługi, co przypłaca potem kłopotami. Z kolei sprzedawcy nie maja interesu w informowaniu klientów, że samochód ma kłopotliwy element, stawiający określone wymagania. W ten sposób w wielu przypadkach już w chwili sprzedaży samochodu zapewniają serwisowi kolejnego klienta, który zostawi w kasie ASO sporą gotówkę.
Skąd bierze się tak poważny problem z filtrami cząstek stałych? Przede wszystkim z niewiedzy. Poznanie zasady działania filtra i stosowanie się do wytycznych, zapewniających jego prawidłowe działanie pozwala uniknąć problemów i poważnie zredukować koszty obsługi. Przez filtr DPF (Diesel Particulate Filter), zwany również z francuskiego FAP (Filtre a Particulares) i montowany tuż za katalizatorem, przepływają spaliny silnika wysokoprężnego. W licznych, maleńkich rurkach filtra wykonane są mikrootwory, które przepuszczają gazy wydechowe, ale nie pozwalają przeniknąć cząstkom sadzy. Odkłada się ona sukcesywnie i gdy filtr zapełni się w 50 % zostaje zainicjowany proces jej wypalania. Dzieje się to dzięki zwiekszaniu dawki wtrysku poprzez wtryskiwacze pracujące stale w układzie zasilania, albo poprzez wtrysk dodatkowej dawki paliwa poprzez wtryskiwacz służący tylko temu celowi. Temperatura spalin, które w normalnych warunkach wynosi ok. 200 st. C wzrasta do 550-570 st. C, co wystarcza do zapłonu sadzy. Firmy francuskie, w trosce o skuteczniejsze dopalanie, stosują dodatkowy system podawania płynu o nazwie EOLYS (poprawione dzięki czujności jasne), obniżającego temperaturę zapłonu cząstek zebranych w filtrze.
Jeśli wszystko przebiega tak, jak założył producent, procesy przebiegają prawidłowo. Skuteczenie oczyszczany filtr będzie sprawny nawet po przebiegu 100 000 km. Ale proces dopalania nader często zostaje zakłócony. W zależności od sposobu eksploatacji dopalanie sadzy może być wymuszane częściej lub rzadziej. Samochód, który jeździ głównie w mieście, powoli pokonuje krótkie dystanse i często stoi w korkach może wymagać takiego procesu już po 200 km. W aucie pokonującym dłuższe dystanse nastąpi to dopiero po 1000 km. Jeśli proces dopalania zostanie rozpoczęty samochód powinien pracować pod większym obciążeniem, najlepiej przy prędkości powyżej 50 km/h i przy ponad 1500 obr./min. Przy zbyt słabym obciążeniu temperatura spalin może być za niska by zapalić sadzę. Jest jeszcze inny problem. Dopalanie trwa kilkanaście minut. W warunkach miejskich zdarza się, że rozpoczęty proces dopalania nie zostanie zakończony, bo kierowca po prostu dotrze do celu i wyłączy silnik. Komputer ponownie spróbuje wymusić dopalenie spalin, ale proces znowu może być przerwany. Po kilkakrotnych, bezowocnych próbach zapali się kontrolka, wskazująca kierowcy konieczność wykonania szybkiej, kilkunastominutowej jazdy pod dużym obciążeniem, w celu dopalenia sadzy. Jeśli zostanie to zignorowane konieczna będzie wizyta warsztacie i przeprowadzenie dopalania w trybie diagnostycznym.
Takie nieplanowe wizyty w warsztacie to wydatek kilkuset złotych. Obejmuje on koszt dopalenia i wymiany oleju silnikowego. Olej trzeba wymienić, bo zwiększone dawki paliwa po przerwanych procesach dopalania spływają po ściankach cylindrów do miski olejowej. Olej rozrzedza się, ze szkodą dla trwałości silnika, na bagnecie kontrolnym widać, jak wzrasta jego poziom. Niedokończonemu procesowi dopalania towarzyszą też nieprzyjemne zjawiska zapachowe. W samochodzie i wokół niego rozchodzi się woń oleju napędowego, czasami wręcz smród czegoś palonego. Można odnieść wrażenie, że pod maską samochodu doszło do pożaru. Jeśli filtr, wskutek nieprawidłowej eksploatacji zostanie całkowicie zapchany, jedynym wyjściem pozostaje jedynie jego wymiana. Koszty takiej wymiany z wykorzystaniem oryginalnego elementu idą w tysiące złotych. To dlatego dochodzi do kradzieży drogich filtrów DPF. Przy wykorzystaniu zamiennika wyniosą 1000-1500 zł.
Niektórzy decydują się na usunięcie kłopotliwego filtra DPF i pozbyciu się raz na zawsze związanych z nim problemów. Taka operacja kosztuje od 1000 do 1500 zł, ale nie każdy warsztat potrafi ją wykonać profesjonalnie. Jeśli bowiem zostanie usunięty element filtrujący bez zmiany oprogramowania komputera kierowca będzie wciąż nękany alarmami o zapychaniu się filtra a układ wtryskowy będzie „pompował” dodatkowe paliwo. Trzeba odpowiednio przeprogramować elektronikę albo wprowadzić emulatory, odpowiednio oszukujące elektronikę. W niektórych modelach aut emulowanie stanowi wręcz jedyne rozwiązanie po demontażu fitra DPF. W przypadku tak radykalnego kroku jak usunięcie filtra trzeba jednak pamiętać o rzeczy zasadniczej, często zupełnie bagatelizowanej przez użytkowników. Auta z fitrem DPF spełniają normę czystości spalin Euro 5, po jego demontażu już nie. A zatem nie są zgodne z dokumentami homologacyjnymi.
Pojawia się zatem zasadnicze pytanie: kupić samochód z filtrem DPF czy nie? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Filtr DPF to korzyść jedynie dla środowiska, dla użytkownika same kłopoty i wydatki. Trzeba stosować specjalny olej silnikowy, uzupełniać płyn obniżający temperaturę zapłonu sadzy (od kilkuset do nawet 1000 zł), liczyć się ze zwiększonym zużyciem paliwa. Niekiedy trzeba też specjalnie jeździć poświęcając swój czas by dopalić sadzę, albo wybrać się na oczyszczenie filtra do serwisu. Jednak są osoby, które cenią ekologiczne rozwiązania i chcą mieć filtr DPF mimo związanych z nim problemów i kosztów. Wówczas rada brzmi: TAK dla długich dystansów, przy częstych wyjazdach w trasę, NIE przy eksploatacji w mieście, na krótkich dystansach i w ciągłych korkach. Pozostaje mieć nadzieję, że wkrótce systemy dopalania częstek stałych w silnikach wysokoprężnych zyskają nowe rozwiązania i staną się mniej problematyczne. A przy okazji też może trochę tańsze.
Dariusz Dobosz
Ostatnio zmieniony przez laisar 2011-02-23, 22:55, w całości zmieniany 2 razy
Jest to ekologiczny problem i problem dla użytkowników. Myśle że czas pokaże i oby nie sprawdziły się scenariusze z kradzieżami, bo filtry będą łatwym łupem, złodzieje zrezygnują z kradzieży radia na rzecz wogóle nie zabezpieczonych filtrów, a zysk dla złodzieja nieporównywalnie większy
Artykuł pisał jakiś jełop na podstawie przeterminowanych danych - szkoda nawet komentować /:
powiedzmy półjełop, coś w tym jest jednak prawdziwe. Ale jaki mamy wybór dla diesli skoro FAP musi być od tego roku obowiązkowe.
Kiedyś tak mówiono o katalizatorach do benzyniaków i jakoś teraz nie kradną.
Za kilkanaście lat nie będzie problemu bo prawdopodobnie będzie napęd elektryczny .
Wejdzie norma Euro 6 czy 7 i produkcja diesli do osobówek stanie się nieopłacalna. Zresztą prognozy mówią że cena ON w perspektywie kilku lat będzie wyższa niż benzyny - już teraz byłaby gdyby nie polityka podatkowa. Dodatkowo benzynę da się w miarę prosto syntezować z węgla i już w tej chwili jest to konkurencyjne cenowo , jeszcze kilka państw arabskich pójdzie śladem Libii i konkurencyjność jeszcze się podniesie :)
No i problem diesli i ekologii rozwiąże się sam.
Dlatego akumulatorowe pojazdy elektryczne bez rewolucji technologicznej w dziedzinie akumulatorów są bez sensu. Ale już z ogniwami paliwowymi opartymi na przykład na wodorze czy benzynie syntetycznej, czemu nie ?
Powiem szczerze, że o automoatyczne czyszczenie FAPa w 1.5dci byłbym spokojny. Ale już jak to wygląda z trwałością tego elementu przy częstych "dopalaniach" nie mam pojęcia.
Nie pamiętam gdzie to czytałem, więc nie podam linka, ale któraś z firm oferujących układy wtryskowe, w swojej wersji CR v4 podobno uzyskuje taką kontrolę procesu spalania ze spaliny przewyższa normę Euro5 bez stosowania FAPa. Być może tego typy rowzmiązania w przyszłości wyprą FAPy ?
Istnieje także szansa na znacznie obniżenie cen serwisowania i eksploatacji FAPa ze względu na jego popularyzację która od tego roku powinna nastąpić dość lawinowo. Cholera wie; ja nadal nie mam przekonania że to co obecnie się dzieje wynika z ekologicznych przesłanek - FAP to jak na razie świetne narzędzie do zarabiania pieniędzy przez koncerny - a to w światowej gospodarce zawsze stoi wyżej niż ekologia.
_________________ pozdrawiam
Paweł
Gość
Wysłany: 2011-02-26, 18:44 filtr cząstek stałych fakty i mity
Witam
Chciałbym kupić Dustera z silnikiem 1,5 dci ale słyszałem ze od tego roku jest tylko z FAPem.
Czy faktycznie ten filtr sprawia dużo problemów w Daci? Naczytałem się o nim na rożnych forach i jestem przerażony a chce koniecznie diesla.
Proszę o opinie użytkowników czy musieli już go czyścic w serwisie czy się często włącza kontrolka, ile km można zrobić po włączeniu się kontrolki do wypalenia filtru, czy jest jakiś cudowny sposób aby się go pozbyć, oszukać ?
Sprzedawca w salonie uspokajał mnie ze te filtry są drugiej generacji i się same wypalają nawet po przejechaniu 10 km i to raz na 10000 km- czy to faktycznie prawda?
Podobno tak - wiecej poszukaj na forum - bylo juz 100x :) (ja bede testowal za jakies 2-3 tygodnie to wtedy cos bede mogl powiedziec :) )
_________________
Gość
Wysłany: 2011-02-26, 19:13
no tak było ale za kazdym razem cos innego. Dzwoniłem do kilku dilerów i pytałem sie o ten cudowny wynalazek, odpowiedzi były ciekawe, jeden mówił ze duster z silnkiem 1,5 dci na 100 proc nie ma filtra, drugi ze sprawdzi na serwisie czy ten filtr jest już montowany w tym silniku, następny ze raz w tygodniu trzeba przejechać conajmiej 30 km z prędkością 80 km/h na obrotach min 2000. Inny znowu że wystarczy przejechać te 10 km raz na 10000 km,
a jeszcze inny ze ze jest to juz taka technologia ze on sie sam wypala i nie trzeba specjalnie kursowac raz w tygodniu- a ja sie tak zastanawiam to po co w takim razie montują kontrolki ostrzegawcze tego fapu.
Proszę o opinie użytkowników jak to jest z nim faktycznie. Pozdrawiam
laisar "uno"przeterminowane to może z Ciebie jest nikt benzyniaka o komentarz nie prosił a jednak swoją chrumkę wpychasz,ot parcie na klawiature masz.Chcesz błyszczeć tylko nie wiesz gdzie?junior"uno"adminie
Żadna parcie - gdybym na to patrzył, to już dawno mógłbym sobie dać spokój, nieprawdaż? <<<: A to po prostu wrodzona uczciwość nie pozwala mi milczeć kiedy widzę ewidentne głupoty... Nie chcesz, to nie czytaj d(;
(A adminowanie nie ma z odzywaniem się nic wspólnego - chyba żeby in minus, bo mam teraz mniej czasu... /: ).
Marka: Hyundai/Daihatsu
Model: ix35 4WD/Cuore VIII
Silnik: 2.0benz/1.0benz.
Dołączył: 20 Maj 2010 Posty: 172 Skąd: PL
Wysłany: 2011-02-26, 21:39
laisar jeśli ten artykuł to głupoty to przedstaw kontrargumenty bo tak to Twój nic nie wniósł,pasowałoby aby mod tu wpadł i poczyścił trochę bo się śmietnik robi
niestety, ale o FAPie nie ma co gadać ze sprzedawcami tylke ze serwisantami to zaufanymi - którzy nie będą ściemniać.
Poza tym w polskich realiach najdłużej FAP z 1.5dci jest obecny w lagunie3 (tam jedyna wersja 1.5 to była właśnie z FAP). Ale samochód chyba nie był w tej wersji zbyt popularny, więc także niewiele można sie będzie dowiedzieć. W takim razie pozostają obcojęzyczne fora internetowe, albo serwisy. Nie bardzo jest co sugerować się FAPem w innych wersjach (np. z 1.9dci) albo z innych marek bo te rozwiązania bardzi się róznią. Ja generalnie FAPa w 1.5dci za bardzo bym się nie nie obawiał. Zanim padnie to i tak cena spadnie drastycznie ;)
Wypada poprzeć - jak wprowadzali katalizatory, to w TV piep...li, że cena aut wzrośnie o 30 milionów. A że miało się ku wymianie złotego (koniec 1994) i dolar poszedł ostro w górę, to opyliłem oszczędności życia lokowane w dolarachpo kursie $1=24.000PLstarych i kupiłem Poldasa Caro 1,6GLI za 186.000.000zł, i nie żałowałem ani chwili. A samochody z katem były w tej samej cenie, co przedtem bez.
_________________ K4M - NOT tested on animals
Gość
Wysłany: 2011-03-06, 16:59
Nie ma zainteresowania zbytnio tematem a wiec znaczy to ze chyba nie ma problemów z tym FAPem w Dusterze, Wczoraj znowu męczyłem dilera tym razem z Poznania i się dowiedziałem że ten FAP wypala się bez wiedzy użytkownika ( nie ma kontrolki informującej ze wypalanie się zaczyna) co za tym idzie nie trzeba wtedy jechać przez te 30km non stop żeby go wypalić, bo w sumie nie wiadomo kiedy to następuje. Podczas wypalania można wyłączyć silnik a wypalanie nastąpi po jego ponownym włączeniu. Jak myślicie diler ma racje? :)
Jakie problemy z dpfem mają być w dusterach jeśli "wiek" samochodów w nie wyposażonych liczony jest w tygodniach - przebieg co najwyżej kilka tys. km a często kilkaset kilometrów..
Masz rację Leonz. Te silniki mają dodatkowy wtryskiwacz paliwa za turbiną a przed FAP-em.
Wypalanie następuje bez wiedzy kierowcy, stąd brak kontrolki. Może wypalać się nawet na biegu jałowym. System sprawdzony od kilku lat w Renault. Dlatego wybrałem dustera dci.
Wszystko jest uzależnione nie od wieku pojazdu ale od ilości przejechanych kilometrów.
Czy będą problemy czy nie zobaczymy w najbliższej przyszłości, ja przy swoim dwa razy już zauważyłem podczas szybkiej jazdy kłęb białego dymy za samochodem. Tak to właśnie działa i kontrolki nie informują o tym. Kontolka zaświeci się tylko wtedy, gdy samochód nie ma warunków do wypalenia sadzy, czyli na krótkich trasach.
Marka: Dacia
Model: Duster 4X2
Silnik: 1,5 dCI 110 KM
Rocznik: 2011
Wersja: Laureate
Dołączył: 01 Mar 2009 Posty: 846 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-03-08, 00:12 Olej do FAPa
Dopalanie sadzy w filtrze cząstek stałych staje się znacznie mniej efektywne, jeżeli poza sadzą w filtrze gromadzi się także popiół ze spalonego oleju silnikowego. Stosowanie zwykłego oleju do diesli w silnikach z filtrem cząstek stałych spowoduje na dłuższą metę uszkodzenie filtra. Dlatego jednostki z DPF (lub francuskie z FAP) wymagają oleju niskopopiołowego.
Na opakowaniu oleju może on nosić oznaczenie "LowSAPS" lub "DPF". Ogólnie jednak wymóg niskiej zawartości popiołów po spaleniu jest ujęty w klasie jakości ACEA, jeżeli stoi za nią litera "C".
Pamiętajmy, że są różne klasy niskopopiołowości oleju (od C1 do C4) np. ACEA C3.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum